I Kto Tu Mruczy

Tak, to ciągle my!
Niektóre teksty na blogu są bardzo długie, niektóre akcje ciągną się miesiącami, w podstawowej części bloga trudno jest je wyszukać - więc będą tu!
Łatwo będzie można je znaleźć po etykietach.
A więc zapraszamy wiernych (i upartych) czytelników :-)

wtorek, 23 stycznia 2018

Karmiciele, karmiciele - 5

Dzień piąty - 2017.09.29 - patrzeć na ręce?
Piątek - nie dałam rady podjechać po południu nafaszerować klatki, gorączka mnie zmogła, łażenie z gilem od poniedziałku… Pomogła Ela M. pracująca w  pobliżu. Wyszła z pracy ok.19tej, spotkała obie karmicielki, nakarmić wysterylizowaną kotkę były ok.16tej, teraz przyszły po raz drugi - pewnie z kolejną porcją jedzenia. Dla kogo?
Na szczęście była właśnie Ela M. - i dopilnowała nie-karmienia. Być może dlatego bardzo szybko do jednej z klatek - z parkingu przestawionej pod bramę - zapał się młody łaciatek, a zaraz po nim do tej samej klatki - duży łaciatek. Ok.20tej dzwoniły do mnie wszystkie trzy panie - Ela M. i dwie karmcielki - nie słyszałam dzwonków….


Lecznice już nieczynne, koty przenocowały w samochodzie Eli M. rano trafiły do Futrzaka.
Obudziłam się przed 22gą, oddzwoniłam i zaczęłam wyjaśniać ilość kotów z  karmicielkami, bo wg mojego rachunku nie złapało się jeszcze jedno czarne coś z Potza. I tu kolejny zonk - bo oprócz „ich” kotów przy Potza kręci się tam jeszcze jeden „nie-ich”, bardzo ostrożny. Pierwszy raz o nim usłyszałam… A wiecie, jak ja reaguję na hasło „nie-mój, tylko na stołówkę przychodzi”. Sorki, ale te łapane przeze mnie przez ostatni tydzień koty - też nie-moje, więc właściwie po co tyle czasu na nie zmarnowałam?
Czyli mogą być jeszcze dwa czarne niezłapane.
Tak czy owak, od poniedziałku wracam do pracy w godzinach 8-19, klatka może tam stać - ale pod opieką karmicielek, ew późnym wieczorem podjadę po coś złapanego. Ładowanie świeżą karmą i sprawdzanie - chyba nie wymagam za wiele? A może jednak za wiele?
W niedzielę wypuściłam trzy koty - czarne oczywiście, w obecności karmicielek. Do dziś - poniedziałek 2017.10.02 godz.12.00 - nic więcej się nie złapało.
Postanowiłam wyjaśnić jeszcze sprawę owej kotki niewysterylizowanej przez brzydkiego p.Krzysztofa. Ponieważ od karmicielek informacji konkretnej nie mogłam się doprosić, oprócz tej, że jedna p.Krzysztofa w ogólne nie zna, ale druga wg tej pierwszej znać go powinna, zadzwoniłam do tego pana - żadnej z karmicielek nie kojarzy. Kotka owszem, niełapalna Snikers - dostaje proverę, kociaków nie ma. Dodam, że znam tego pana od 2008, pożycza ode mnie klatki-łapki, sterylizuje, często za własne pieniądze, ratuje maluszki. Młody nie jest, problemy, i to poważne - też ma. Chciałabym więcej takich jak on…. Ta jego kotka Snikers - mieszka za II DS-em. Dla porównania plan okolicy - mała prawdopodobnie, by kotka przechodziła przez Aleję Politechniki zza IIIgo DS-u do parku pod Wydział Architektury - do stołówki C.
  
Ponieważ Ela M. kilkakrotnie wspominała o dwóch oswojonych kotach, również karmionych przez te panie, pogrzebałam sobie po FB i znalazłam TO:
[
Dwa niewycięte oswojone koty, o których przez TYDZIEŃ codziennych sterylkowych kontaktów te panie „zapomniały” mi powiedzieć.

Docisnęłam - kotka dostaje prowerę, a kocurek….. eee… Koniecznie trzeba je sterylizować? A jak się obrażą i już nie przyjdą? Karmione są w kociej stołówce C - p.Krzysztof nie ma z nimi nic wspólnego - więc właściwie obie panie powinny spod stołu odwołać to, co o nim mówiły. Zdjęcia nie moje, ściągnięte z FB.

Przypomnę - mieszkam na głębokich Bałutach, dojazd do Stefanowskiego to prawie godzina, druga na powrót. Gdyby karmicielki choć słowem napomknęły, mogłam te koty zabrać na sterylkę co najmniej 4x - w poniedziałek, wtorek, środę czy czwartek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Karmiciele, karmiciele - 6

Dzień szósty - dziewiąty - 2017.09.30 i 10.03 - to niestety nie koniec Przypomnę - trzy koty odwiozłam w niedzielę, jedna wraca we wtor...